4 czerwca 2013

Nie było mnie ponad tydzień, ale na swoje usprawiedliwienie mam dla Was mix migawek z Czech i Austrii. W drugi długi majowy weekend miałam okazję po raz pierwszy wyjechać za granicę Polski. Akurat byłam na południowym- wschodzie Czech, gdzie nie było jeszcze powodzi, udało nam się z wycieczką bez szwanku stamtąd wydostać. 
Cały czwartek spędziliśmy w autokarze, wyjechaliśmy o 4 rano, a zajechaliśmy na miejsce na godzinę 20. Po drodze oczywiście były przystanki, obiad, a gdy dojechaliśmy na miejsce czekała na nas kolacja w bardzo fajnym Hotelu Sportowym w Hrotovicach gdzie nocowaliśmy. W piątek łącznie przejechaliśmy 350km, ale co to było w porównaniu z trasą czwartkową :) Najpierw wybraliśmy się do Telcza. Jak podano w opisie wycieczki, jest to malownicze miasteczko z rynkiem na planie trójkąta, którego główną atrakcją są pastelowe kamieniczki jakby z bajki Andresena. Niestety przez bardzo złą, deszczową i zimną pogodę cały klimat szlag trafił... Ogólnie w Czechach praktycznie cały czas padało, więc nie dziwota, że teraz jest tam powódź.
Pod sukiennicami widocznymi na zdjęciu powyżej znajdowały się różne stoiska handlowe i kawiarnie. Sporo tam chińszczyzny (niestety), ale można też wypatrzyć trochę rękodzieła. I właśnie smutny jest fakt, że ludzie kupowali chińszczyznę... Ja trafiłam do mini manufaktury, w której pani na naszych oczach malowała ozdobne naczynia, zawieszki, naparstki i wiele wiele innych rzeczy. Mam tylko fotkę szyldu tego sklepiku, ale znalazłam też inne ciekawe wystawy. To właśnie tam kupiłam mini zawieszkę ptaszka, a siostra gwiazdkę.
Najgorzej było porozumieć się z Czechami, bo pomimo tego, że znają język polski to niechętnie go używają, a angielskiego nie rozumieją. Z czytaniem jest lepiej, ale z ich mową to masakra ;)
Na piątek przewidziano jeszcze kilka atrakcji. Odwiedziliśmy Cesky Krumlov. I muszę przyznać, że tam to jest pięknie. Zdecydowanie mogliśmy sobie odpuścić Telcz i spędzić więcej czasu na zamku. Wiadomo, jak to z wycieczką- wszędzie szybko, szybko. Późnym wieczorem zajechaliśmy na kolację do browaru z degustacją piwa. Później to się działo w autokarze hehe
W sobotę pojechaliśmy do Austrii. Naszym celem był Wiedeń. Fotki robiłam po drodze, przez szybę. W planie było kilka strategicznych miejsc, ale po obejrzeniu Pałacu Schönbrunn, razem z Mamuśką i siostrą odłączyłyśmy się od wycieczki w celu spotkania się z siostrą cioteczną mojej Mamuśki (pozdrowienia :) ). Objechałyśmy kawałek Wiednia, zobaczyłam przez szybkę Flohmarkt, był ogromny! Niestety nie udało mi się tam wrócić, bo był do godziny 13, a my z Pałacu wyszłyśmy po 14. Narzucono nam takie tempo, miałyśmy bardzo mało czasu na spotkanie, wszędzie dosłownie biegałyśmy. Dopiero w knajpce był czas na skosztowanie tradycyjnych wiedeńskich dań. W cukierni zanim dostałyśmy zamówienie to już dzwoniła przewodniczka z pytaniem gdzie jesteśmy. Ja przez te tempo tylko się rozdrażniłam, chciałabym bardziej zagłębić się w Wiedeń, pochodzić po tamtejszych sklepach (zabrali nas na najdroższą ulicę hehe) Czuję bardzo duży niedosyt i nic tylko zbierać kasę, aby tam wrócić.
 
Będąc w Wiedniu nie sposób pominąć słodkości z produkcji rodziny Sacher'ów. My zdecydowałyśmy się na mini torty Sachera oraz zestaw w skład którego wchodzą: herbata, kawa i czekolada. Pachną pięknie, ciekawe jak smakują. Bo torciki są zabójczo słodkie. Do kosteczki wielkości 3 postawionych obok siebie pudełek od zapałek podchodziłam cztery razy. Z Czech nie zabrakło tamtejszych alkoholi: piwa Pilsner Urquell i Becherovki. A tak to nie naciągnęłam Mamuśki za dużo hehe bo nie było ani czasu, ani pieniędzy na zakupy. Korony Czeskie i Euro to zdecydowanie dziwna waluta.
No a w niedzielę musieliśmy wracać i znowu cały dzień jazdy. W poniedziałek na godzinę 7 na praktyki i w sumie to nawet nie zdążyłam odespać i 'przetrawić' tych wszystkich wrażeń :P Do tego zapisałam się na dodatkowe zajęcia fitness popołudniami to już całkiem mam okrojoną dobę.
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam, fotki są jakie są, ale w biegu naprawdę ciężko się je robi. Połączyłam je w kolaże, żeby więcej pokazać, choć mam wątpliwości co do tego typu zamieszczania zdjęć. Chyba lepiej mniej, a lepszych i konkretniejszych, jak myślicie?
Pozdrawiam wszystkich znajomych i nieznajomych podczytywaczy!

5 komentarzy:

  1. Wspaniała wycieczka! Jaka piękna relacja i zdjęcia zachwycające :))) Przez Czechy tylko przejeżdżałam, smaku mi narobiłaś na taką wyprawę :))) Jejku i miałyście szczęście, że zdążyłyście przed "wielką wodą". Dobrze, że bezpiecznie spędziłyście czas, bez niespodzianek!
    Ściskam i wracam "na górę", raz jeszcze zachwycać się zdjęciami :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. wycieczka cudna Wiedeń kocham :)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Relacja apetyczna i nawet mi nie gustującej w słodyczach zachciała się czegoś dobrego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna wycieczka!
    Ja marzę o Pradze, Wiedeń zwiedziłam dwa lata temu, zrobił na mnie ogromne wrażenie!
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj ! Fajnie, że do mnie wpadłaś sąsiadko za miedzy...Dziękuje za miłe słowa...Z przyjemnością obejrzałam zdjęcia...Dzięki za spacerek...Miłej niedzieli pa...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...