24 września 2014

Dzisiaj nietypowo napiszę, bo w środku tygodnia. Żeby nie zanudzać Was już swoimi spostrzeżeniami na temat pracy, wspomnę tylko, że weszłam w zmiany 12/24 i ciągle się uczę :P Tak więc czasowo dalej się nie wyrabiam. Choć plusem jest to, że mam więcej dni wolnego niż pracując w każdy dzień roboczy do 15.
Chcę się z Wami podzielić moim odkryciem decoupagowym. Swoją przygodę z decu zaczynałam od tanich preparatów dostępnych u mnie w mieście. Do gustu przypadła mi firma Decupage. Miałam już klej, podkład, werniks z tej firmy. I wszystko spisuje się znakomicie. Od dawna czaiłam się na preparat do transferów, a na znane i dosyć drogie marki nie było mnie stać. Nie zawiódł mnie sklep stacjonarny. Znalazłam to:
Kiedyś Wam pisałam o moich testach transferowych na bazie kleju tej firmy <o tu>, ale powyższy preparat jest o wiele lepszy. Próbowałam z wydrukiem atramentowym, ale niestety efekt nie jest zbyt ładny. Oto co uzyskałam z wydrukiem laserowym:


Zawieszka drewniana+ przecierki+ transfer. Tył to okleina kredowa :) Grafika pochodzi z TheGraphicsFairy. Tania prosta rzecz, a cieszy.
Jeszcze kilka migawek z MWPR w Białymstoku i nie tylko :)


Dziękuję za wszystkie komentarze, słowa otuchy. W końcu ktoś rozumie moje rozterki :) Do napisania!

13 września 2014

Oprócz błekitnego nieba...


... potrzeba mi jeszcze kubasa herbaty, apetycznego ciacha i dobrej książki. Tak ostatnio spędzam każdą wolną chwilę, o ile mam siły i nie zamykają mi się oczy. Czytam rano, czytam przed snem, czytam w ciągu dnia. Taką mam ostatnio fazę na czytanie. Pomału też robię postępy z organizacją dnia po pracy ;) Ale nowy tydzień będzie ostatnim tygodniem pracy na 8 h. Od 22 września wchodzę w normalne dyżury po 12h i znowu trzeba będzie się przestawić i " ogarnąć" na nowo. Ojjj nie jest łatwe te dorosłe życie... Swoją drogą, jak sobie przypominam, to jesteście świadkami mojego wkraczania w dorosłość. Bloga założyłam pół roku przed maturą, opisywałam Wam moje przeżycia. Potem był okres wyboru studiów i przebieg 3 lat ''na wygnaniu'' ;) A teraz pierwsza praca i krok do samodzielności. Wszystko to jest wplecione pomiędzy moją ''tfffórczość''. Myślę, że Wam to nie przeszkadza, takie moje uzewnętrznianie się ;) Sama też lubię do Was zaglądać i czytać co porabiacie, jak żyjecie. Przede mną jeszcze długa droga życiowa, naukowa, zawodowa. Przyszłość zweryfikuje moje plany, na pewno będę jeszcze o nich wspominać :)
I takimi przemyśleniami kończę ten wpis, udanej niedzieli!

5 września 2014

Jak chyba większość dziewczyn/kobiet lubię nowinki kosmetyczne, modowe czy lifestylowe. Od jakiegoś czasu, mniej więcej od pół roku, zagłębiam się w tajniki blogosfery o takiej tematyce. Dowiedziałam się wielu ciekawych informacji na temat pielęgnacji włosów kręconych czy twarzy. Wypróbowałam na sobie sporo kosmetyków i chciałabym podzielić się z Wami kilkoma hitami.

Na porost rzęs i brwi polecam zwykłą pomadkę rumiankową z Rossmanna. Stosowanie jej codziennie wieczorem spowoduje zagęszczenie i wzmocnienie naszych włosków :) Jeśli chodzi o włosy na głowie to przypadkiem kupiłam w promocji za 5zł wielką butlę szamponu do włosów kręconych Isana Professional. Dobre opinie słyszałam o odżywce, ale że takowej nie było to skusiłam się na szampon. Jest on bez silikonu i chyba właśnie brak tego składnika służy moim włosom.

Z blogów kosmetycznych warto zajrzeć do:

Zdrowo, kulinarnie i lifestylowo jest u:
Life Menagerki http://lifemanagerka.pl/

Pomysły dostarcza:

Oczywiście takich blogów jest o wiele więcej, jeśli znacie jakieś ciekawe to podzielcie się nimi w komentarzach :) 
Poza tym testuję gumki do włosów invisibobble i muszę powiedzieć, że spisują się świetnie. Podchodziłam do nich sceptycznie, zwlekałam z zamówieniem. Miałam okazję kupić je nie przez internet, ale na miejscu, więc skusiłam się. Gumki świetnie trzymają włosy (myślałam, że będą zjeżdżać) i po rozciągnięciu wracają do swojej formy. 
Dzisiaj taki post o wszystkim i o niczym, ale takie czasami też są potrzebne. Może i nie pokazuję nie wiadomo jakich nowości, ale chcę się z Wami podzielić sprawdzonymi rzeczami.
Jak już jesteśmy przy nowościach zdradzę Wam sposób, nie kosmetyczny a kuchenny, na pozbycie się goryczki z aronii. Mamuśka właśnie przerabia aronię i drogą pantoflową dowiedziała się, że smak owocu poprawia nie mrożenie przed użyciem, a zagotowanie z liśćmi z wiśni. Im więcej liści tym lepiej. To naprawdę działa!
Pozdrawiam i życzę udanego weekendu. Ja mam zamiar odpoczywać, liczę na fajną pogodę i ognisko na pożegnanie lata i wakacji jakie robimy co roku :) I żadnych myśli o pracy i szpitalu!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...