26 marca 2011

Ciapaki i ostatnie zakupy

Pewnie zastanawiacie się co oznacza i skąd się wzięło słowo w tytule? Już tłumaczę. Ciapaki to określenie moich cieniowań w dekupażu. Pochodzi od specyficznego ruchu mojej ręki "ciap,ciap" podczas nieudolnych prób cieniowania. Ostatnio miałam trochę z tym styczności, ale efekty są marne. Najpierw zaczęłam od talerza, gdyż kilka sztuk leżało w szafie i czekało na swoją kolej. Wybrałam wzór, miałam ogólną wizję i chęci. Zobaczcie jak wyszło. Ciapaki jak nic! Jeszcze te brązowe kropki, które wcale kropek nie przypominają...

Poważnie zastanawiam się nad jakimś kursem cieniowania, bo czytanie w internecie nic mi nie pomaga, a sama tym bardziej się nie nauczę, Chyba jakaś tępa jestem co do tej sprawy :)
Robiłam też pudełko dla siostry, ale w przypływie złości podczas cieniowania, wyrzuciłam go.

A to mój pierwszy talerz, robiony na święta. Na krawędziach są spękania, ale nie widac.

Co do drugiej części tematu, to będąc ostatnio w mieście w poszukiwaniach formy na muffinki, trafiłam na rękawice kuchenne w kwiatki. Były bardzo tanie, podobały mi się, potrzebowałam nowych, więc grzechem byłoby ich nie kupić ;) Miałam w planach uszyć takie sama, ale kupno potrzebnych materiałów itp. wyniosłoby mnie więcej niż te 3 sztuki razem wzięte ( 2 żółto-różowe z góry i ta niebieskia z mini podkładką)
Blachy odpowiedniej oczywiście nie znalazłam. A swoją drogą to widziałam 2 takie same blachy na 6 babeczek, w 2 różnych sklepach. W jednym była za 8zł, a w drugim za 20zł. Zaś formę z 12 otworkami widziałam za 70zł. Skąd oni biorą te ceny? W rezultacie skusiłam się na zakupy internetowe i wyszło mi taniej nawet z kurierem. Od razu wzięłam się za pieczenie babeczek z budyniem. <klik>
Ten tydzień był dla mnie dosyć zakręcony i pracowity jeśli chodzi o szkołę i dom. Do tego dopadło mnie przeziębienie. Pięknie zaczęłam wiosnę :)Postanowiłam nie brać antybiotyków i leczę się domowymi sposobami.
Odliczam też dni pozostałe do wolności i planuję, planuję, planuję. Stąd między innymi ta książka na zdjęciu, którą chcę, a nie mogę przeczytać, gdyż muszę skończyć "Pana Tadeusza". Jeszcze nigdy nie chciało mi się tak wchłonąć czegoś ''normalnego'' :)
I trochę z innej beczki. Może Wy znacie jakieś godne polecenia miejsce na letni wypoczynek na Mazurach? Zdaję się, że mieszkam na tym terenie od 19lat,a nie wiem gdzie można pojechać. Wstyd. Chodzi mi o dużo zieleni, mało ludzi, ciszę, spokój. Szukałam w necie, pisałam, ale albo nie ma już wolnych miejsca, albo drożyzna, Z góry dziękuję za rady.Czas kończyć, bo coś się rozpisałam!                                                 Pozdrawiam, miłego weekendu!

17 marca 2011

Wystawa haftu krzyżykowego

Z okazji Dnia Kobiet, u mnie w mieście zadbano o typowo kobiece atrakcje. 8 marca odbyły się warsztaty filcowania na mokro i sucho, pokaz biżuterii ręcznie robionej oraz wystawa haftu krzyżykowego. Co do pierwszego, to niezbyt mi się podobało, ale produkty filcowe lubię ;) Biżuterię też, a ta na wystawie była wykonana z kryształów Swarovskiego i pięknie błyszczała. Jednak najbardziej do gustu przypadła mi wystawa haftu. Pokazano bardzo wiele prac- większych i mniejszych. Pierwszy raz byłam na takim pokazie. Szkoda tylko, że światło na sali było kiepskie, więc zdjęcia nie najlepsze. Nie oddają one w pełni uroku i misterności tych prac. Zapraszam do oglądania.
----------
Kapelusz tej damy był chyba zrobiony haftem wstążeczkowym.
----------
A ten wzór bardzo mi się spodobał- jest taki subtelny i jestem pewna, że gdzieś go widziałam. Może któraś z Was ma wzór do niego?
----------
----------
Ten obrazek wykonał mężczyzna. Była to jedyna męska robota z całej wystawy.
----------
----------
Drugi kwiatek również był zrobiony haftem wstążeczkowym,
----------
----------
Mikołaj w rzeczywistości był przepiękny- wpleciono w niego mnóstwo mini koralików, podziwiam cierpliwość!Szkoda, że nie widać tego na zdjęciu :(
----------
Czarno-biały bobas wyglądał jak zdjęcie. Również cudowny wzór i wykonanie.
----------
Ja sama postanowiłam coś zrobić i wyszło takie dziwadło. Jak Wy to robicie, że uzyskujecie idealne kółka, serduszka itp.? No i wianek w końcu znalazł swoje miejsce :)
Mam nadzieję, że w przyszłości będę miała okazję obejrzeć jeszcze takie cuda.
Myślę, też nad zmianą wyglądu bloga. Brakuje mi zieleni. Ale nie wiem kiedy coś wymyślę :)
Pozdrawiam!

12 marca 2011

Ten pierwszy raz ;)

Ostatnio zostałam bardzo mile zaskoczona. Już jakiś czas biorę udział w różnych blogowych zabawach typu candy. W tamtym tygodniu wygrałam jedno u Lilli. To Jej pierwsze organizowane candy, a moje- wygrane. Z niecierpliwością czekałam na przesyłkę. Początkowo listonosz trochę mnie zdenerwował, ale to co zobaczyłam w środku zmniejszyło wszelkie stresy ;)
Lilla dołożyła też przepiękne gratisy, choć nagroda przewidywała tylko ściereczkę. Te rzeczy na pewno znajdą swoje właściwe miejsce u mnie w mieszkanku- teraźniejszym lub przyszłym :) Jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję! :*

Kupiłam też kilka ładnych rzeczy. W sumie szukałam tylko kubka, a trafiłam i na koszyk, i na bluzkę.



Zostałam też zaproszona do zabawy "Moje małe tajemnice". Jestem krótko w świecie blogowym, więc za bardzo mnie nie znacie, dlatego myślę, że to dobry sposób na przybliżenie mojej sylwetki. No to zaczynamy :)

- jestem pozytywnie zakręcona na punkcie psów. Zaczęło się 5 lat temu, gdy kupiłam Foxiego. Wtedy też założyłam bloga o rasie west highland white terrier. Później dołączyłam do psiej społeczności na forum Dogomania i Westie Co roku w sierpniu jeżdżę na wystawę psów rasowych w Białymstoku. Czasami bywam też na innych psich imprezach. A to moja biała miłość :)


- jeszcze kilka lat temu ważyłam 86kg. Zgubiłam 26kg i czuję się świetnie! Co więcej odchudzałam się bez pomocy dietetyka i utrzymuję wagę, co chyba oznacza, że to wszystko poprowadziłam dobrze. Ciekawa jestem, co to będzie po ciąży? Polecam też portal dieta.pl dla wszystkich odchudzających się!

- nie lubię podróżować. Chciałabym zwiedzać różne miejsca, lecz każda wyprawa wiąże się z dużym stresem, więc wolę tego unikać.

- jestem tegoroczną maturzystką (ale to już wiecie) i boję się przyszłości ;)

- uwielbiam oglądać Wasze blogi. Są świetne, inspirujące i chciałabym kiedyś mieć taki piękny domek lub mieszkanko.

- chciałabym być kurą domową/house menager jak kto woli ;) Jak narazie każdy się z tego śmieje, ale mam nadzieje, że w świecie blogowym ktoś mnie zrozumie, bo wiem, że sporo jest tu hause menager, które nie wstydzą się tego i są szczęśliwe. :)

Narazie to tyle, mam nadzieje, że spełniłam 'wymogi'. Nie będę przekazywała dalej, bo widziałam na blogach tę zabawę i nie chce się powtarzać.
Miłego wieczoru!

PS. Jest prawie godzina 18, a u mnie jest jasno jak w dzień! W ogóle dzisiaj była przepiękna pogoda, wyjęłam już letnią kurtkę. Może czas też wyjąć moje wrzosy? Ale jak z nowu spadnie śnieg to nie ręczę za siebie! ;)

5 marca 2011

Ciągle pada śnieg, niech zasypie nas....

... czyli kolejna odsłona zimy. Znowu pada śnieg, wieje wiatr, jest mokro i nieprzyjemnie. Wyjścia z ciepłego domku ograniczam do minimum. Co więcej przez tą pogodę mam mega lenia- nie chce mi się sprzątać, uczyć, tworzyć. Do nauki się zmuszam, mam nadzieję, że jeszcze 2 miesiące wytrzymam. A już 18 maja mam ostatni egzamin maturalny i wolność drogie Panie ( i Panowie, jeśli takowi tu zaglądają).
Dość o mnie, czas pokazać ostanie twory.
Słoiczki po kawie przerobione na pojemniki do przypraw. Fajnie wyglądałaby duża kolekcja takich słoiczków. Na pewno zrobię takie dla siebie (w przyszłości dosyć odległej), ale mniejsze, bo te jak dla mnie są za duże objętościowo.

Mój kuferek na biżuterię stał się już za mały, a mając dosyć duże pudełko drewniane z empiku, zrobiłam sobie nowy pojemnik na skarby. 
Bardzo spodobał mi się wianek z łupinek pistacji zobaczony na blogu Utkane z marzeń. Łupinki były, koło styropianowe do podstawy znalazłam nawet u siebie w mieście, a całość przyklejałam na klej do decoupage, jak koronkę na pudełku wyżej. Ten klej ku mojemu zaskoczeniu świetnie trzyma.


Miłego weekendu. Buziaki!

PS. Jakoś fotek poleciała przez program do linkowania, nie podoba mi się też ten napis na zdjęciach. Trzeba będzie znowu kombinować.
PS2. Podmieniłam zdjęcia na lepsze jakościowo ;) Nie wiedziałam, że będzie z tym taki problem...

1 marca 2011

Prywatna fabryka świeczek

Kiedyś w gazecie Mathy Stewart zobaczyłam ciekawy pomysł na wykorzystanie niedopalonych świeczek. Postanowiłam go wykorzystać, gdyż w domu walało się dosyć dużo świeczek, które straciły już swój wygląd i nie nadawały się do użytku. Wraz z siostrą zabrałyśmy się za tarkowanie. Zastanawiałam się z czego zrobić knoty. Sznurek bawełniany kopcił. Jednak uruchomiłam kontakty i znalazłam je u pana zniczarza. Zaopatrzyłam się w różnorakie knoty- z blaszkami, bez nich, zwykły sznurek itp. Zapach świeczkom nadałam olejkami, których mam sporo ;) Wg przepisu z gazety wystarczy 10 kropli na 1 szklankę. Potarkowny wosk trzeba rozpuścić w kąpieli wodnej. Knoty przykleić za pomocą wosku do denka, pomocne jest założenie na nie słomki. Wtedy knoty są prosto. Jednak nie zapomnijmy o zdjęciu słomki przed całkowitym zastygnięciem wosku! Dodajemy olejek i można zalewać.
Moje świeczki mają zapachy mięty, grejfruta i cynamonu. Pomysł jest dobry, ale są też minusy. Nie pomyślałam, że knoty od zniczy mogą też dosyć mocno kopcić i tak niestety jest :( Ale zabawa w fabrykę świeczek była fajna :)

Co więcej u mnie? Trochę tworzę, zaczęłam kilka nowych prac, kilka skończyłam. Mam zamiar się zabrać za dosyć duży haft. To mój pierwszy w takich rozmiarach i jestem trochę przerażona kiedy ja go skończę (i zacznę) i czy nie rzucę go po kilku krzyżykach. Może do końca tego roku pokażę efekty hihi

Ostatnio na spacerze znalazłam wiosnę!

Pozdrawiam cieplutko i jeszcze raz dziękuję za rady pod poprzednim postem!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...