Nie zawsze mamy z rodzinką ochotę na ciasta kremiste, ale
ostatnio takie u nas królują. Tym razem wybór padł na wuzetkę. Dawno już miałam
przepis, ale Dorota wstawiła fajniejszy i postanowiłam go wypróbować. Bałam
się, że ciasto nie wyrośnie czy w ogóle się nie uda, bo jest bez proszku do
pieczenia. Do kremów nie mam ręki, ale widzę, że częstsza styczność z tego typu
ciastami wychodzi mi na dobre. Wuzetka z tego przepisu jest zachwycająca! Warto
spróbować. <przepis>
Wcześniej robiłam muffinki
z gruszkami i imbirem z przepisu Nigelli. Mokre, dosyć dobre, choć jak
dla mnie za słodkie, pomimo tego, że dałam dużo mniej cukru. W porównaniu z
wuzetką to bez rewelacji. <przepis>
Na rozgrzewkę proponuję jeszcze coś do ciasta. W tym roku
robiłam wspólnie z mamuśką i siostrą 3 nalewki i 1 likier. A mianowicie nalewki
miętową <przepis> , malinową <przepis> i aroniową <przepis> oraz likier krówkowy. Aroniowa jeszcze dojrzewa', a w kolejce czeka pigwówka (podobno dobra, tylko muszę znaleźć przepis). Do tych nalewek użyłyśmy spirytusu nalewkowego Soplica 40%. I dzięki temu nalewki wyszły fajne, delikatne, 'babskie'.
DOMOWY BAILEYS (likier krówkowy)
Składniki:
1/4 l wódki (250ml)
1 puszka masy
krówkowej
1/2 szklanki mleka
lub śmietanki
1 łyżeczka kawy
rozpuszczalnej
Wykonanie:
Masę krówkową
przełożyć do miski i dodać do niej kawę rozpuszczoną w minimalnej ilości
wrzątku. Całość wymieszać (można delikatnie zmiksować). Następnie dodać
alkohol, śmietankę (mleko) i całość wymieszać.
Pozostawić na około
2-3 dni, do "przegryzienia".
To by było dzisiaj na tyle, czas zacząć się pakować na studia... Wczoraj zamieścili liczbę godzin i przedmioty na II rok i jestem trochę przerażona.
Pozdrawiam!
edit: Chyba ktoś z ciepłowni czyta mojego bloga, bo GRZEJĄ, GRZEJĄ, GRZEJĄ!!!
edit: Chyba ktoś z ciepłowni czyta mojego bloga, bo GRZEJĄ, GRZEJĄ, GRZEJĄ!!!
Wuzetka wygląda rewelacyjnie,muszę wypróbować przepis.A likier krówkowy musi być pyszny:).Powodzenia na studiach,będzie ok!
OdpowiedzUsuńDzięki za przepisy.Powodzenia!
OdpowiedzUsuńU mnie też zimno, ale podobno nadchodzą ciepłe dni:-)pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci takiej pasji. Mnie by się chyba nie chciało robić nalewek chociaż nazwy brzmią świetnie. Spróbowałabym sobie szczególnie tej nalewki miętowej. Jeśli chodzi o alkohole dobre na jesień to polecam wódkę Soplicy o smaku orzecha laskowego. U mnie pije sie to jak likier bo podobnie smakuje i ma też całkiem przyjemny zapach jak na alkohol, no ale nie jest samorobny. Pozdrawiam serdecznie. Emidu
OdpowiedzUsuńAle ciacho! Wow! Az normalnie slinotoku dostalam! A po takim ciachu to i naleweczki by skosztowal. Mniam:)
OdpowiedzUsuńWciągnęłam właśnie bajaderkę, więc ciacho mnie już nie kusi aż tak - ale przepis na naleweczkę zanotuję i wypróbuję na pewno! Brzmi smakowicie, no i ma się przegryzać tylko 2-3 dni, więc jest wykonalne ;)
OdpowiedzUsuńPS A u mnie wciąż nie grzeją. Dogrzewam się w dzień balkonem, mam od słonecznej strony. I śpię z termoforem. :(
Nalewkę z aronii znam ale ten likier krowkowy to musi być rozpusta :)
OdpowiedzUsuńTrzeba wypróbować :)