Zadziwiający post

Kilka miesięcy temu wyszperałam w biżuterii, do której nikt nie zagląda, piękny pierścionek z bursztynem należący do Mamuśki. Kupiła go ponad 30 lat temu. Przygarnęłam go, a ostatnio znalazłam u jubilera kolczyki, bardzo podobne do tego pierścionka.  Nie zastanawiałam się długo i kupiłam je. Zadziwiające jest to, że znalazłam coś co jest łudząco podobne w stylu i wzorze pierścionka z przed tylu lat! Fajnie mieć taki komplet i dać go mojej przyszłej córce lub synowi, a oni przekażą to dalej- pierścionek po babci, kolczyki po mamie :)

Ostatnio na odnowienie Komunii św. mojej siostry postanowiłam upiec tort. Wybrałam nietypowy, jak dla mnie dosyć trudny, bo z białą czekoladą i malinami. Nie było w nim ani grama mąki! Zastępują ją chyba mielone migdały. Sami zerknijcie na skład <klik>

Ciasto miało opaść, ale tego nie zrobiło. Nie wiem czy to dobrze czy źle, ale wyskrobałam wnętrze i tam umieściłam krem. Oczywiście w moim mieście nigdzie nie znalazłam malin i musiałam je zastąpić wiśniami lub truskawkami. Wybrałam te pierwsze i to był kolejny trafny wybór. Brak malin tłumaczę okresem komunijnym, bo wcześniej były.

Smak- CUDOWNY! W konsystencji coś jak sernik, ale ten smak! Kremowy, migdałowy, znakominie połączył się z wiśniami. Ciasto rozpływa się w ustach. 'Wyskrobanym' środkiem posypałam całość, coś na podobieństwo kopca kreta.

Czytałam, że to drogie ciasto, ale za ten smak można sobie raz do roku je upiec.(chyba jest dość kaloryczne, więc częstsze jedzenie go nie sprzyja naszym figurom) 
Poraz pierwszy robiłam ciasto bez mąki i po raz pierwszy takowe jadłam. Mamuśka nawet nie wierzyła, że się uda, no bo jak to? Bez mąki? A sama zajadała się.

Oby więcej takich miłych niespodzianek i zadziwiających sytuacji :)
Czego sobie i Wam życzę.
Pozdrawiam Czytelników!