Ostatnio bardzo spodobały mi się haftowane napisy. Przeglądając bloga Pod norweskim niebiem, trafiłam na cudo. Nie dość, że świetnie oprawiony to jeszcze ma fajne znaczenie. Nie wiem czemu, ale jak go zobaczyłam od razu skojarzyłam go sobie z moją starszą siostrą. Postanowiłam wyszyć ten obrazek dla niej, kolory dobrałam pasujące do wnętrza. Po przyklejeniu kawa wyszła krzywo :(
Drugi obrazek jest już dla mnie. Szyłam go z myślą, że przyda mi się jak wyjadę na studia :) Może to zbyt odległe plany, ale zawsze warto marzyć. A teraz stoi u mnie na komodzie.
Oprawiłam je w antyramy, które leżą u mnie w szafie już od kilku lat. To kolejny przykład tego, że na wszystko przyjdzie czas.
Spodobało mi się i na pewno nie są to ostatnie napisy, które wyszywałam.
Wczoraj pogrzebałam w piwnicy i znalazłam mnóstwo butelek i słoiczków w różnych kształtach. I tym sposobem będę miała co robić w tzw. międzyczasie albo zamiast nauki :D Butelki przejdą dekupażową metamorfozę, a ze słoiczków zrobię świeczki, ale o tym w kolejnym poście.
No i zrobiłam koralikowe zakupy, także pracownia biżu też niedługo ruszy.
Takie różne prace twórcze dają mi dużo radości i uczą mnie cierpliwości. Co więcej niesamowicie mnie odprężają w przerwach od nauki.
Pozdrawiam!
Pieknie wyszly! Podziwiam takie reczne prace. Przy nich na prawde mozna nauczyc sie cierpliwosci. Sliczny prezent dla siostry.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dagi